TVP uraczyło widzów w czwartkowy wieczór przecudownym filmem Jana Jakuba Kolskiego p.t. "Jasminum". Reżyser znany jest choćby z filmów: "Jańcio Wodnik", "Historia kina w Popielawach", "Pornografia". Wymieniłam te filmy, które ja pamiętam, choć z tego co wyczytałam tu filmów jest więcej. W każdym (chyba) swoim filmie jedną z głównych ról powierza żonie Grażynie Błęckiej-Kolskiej. Tu widzimy też znakomitego Janusza Gajosa, Adama Ferencego a także Franciszak Pieczkę (choć szkoda, że w małej, epizodycznej rólce).
"Jasminum" jest według mnie filmem, w którym mamy do czynienia z realizmem baśniowym. Tak jak u G.G. Marqueza jest realizm magiczny, tak u J.J. Kolskiego jest coś podobnego, taki nasz polski realizm magiczny, realizm baśniowy. Przez tą magię fim staje się subtelnym i absolutnie wdzięcznym obrazem, który pozostawia w widzu poczucie ciepła i miłości. Film nie jest agresywny, nie wdzięczy się do widza żadnymi szokującymi scenami, jest uosobieniem tych wartości, o których w codziennym życiu często zapominamy. Mój zachwyt nad filmem nie jest odosobniony, sądzę, że każdy kto widział "Jasminum" przyzna, że ten film ma swój urok, ma coś takiego, czego brakuje nam w kinie, a może i w życiu...
Akcja "Jasminum" rozgrywa się w klasztorze mającym długą, bo sięgającą XVII wieku historię. Poznajemy życie pięciu zakonników zamieszkujących klasztor. Trzej braciszkowie, wzorem swych XVII - wiecznych poprzedników, wykazują dość specyficzną przypadłość: każdy wydziela zapach innego drzewa: czeremchy, śliwy i czereśni. Przeor klasztoru, Kleofas, wierzy, że jeden z nich jest zapowiedzianym w starej przepowiedni świętym. Czeka na cud mający objawić, którego z braci Bóg uczynił swoim wybrańcem. Klasztorną kuchnią i wszelkimi sprawami administracyjnymi zajmuje się brat Zdrówko. Swoimi codziennymi troskami dzieli się z figurą świętego Rocha, patrona klasztoru. Pewnego dnia porządek klasztornego życia zakłóca pojawienie się konserwatorki obrazów, Nataszy, która otrzymała zlecenie odnowienia kilku obrazów. Kobieta przyjeżdża z 5 - letnią córką Gienią. Ta mała dziewczynka jest narratorką filmu, przez co film tylko zyskuje na szczególności. Ten zabieg wprowadził bowiem niesamowity klimat: życie klasztoru (i nie tylko) widziane oczyma 5 - letniej, rezolutnej Gieni.
Nie będę opowiadać co się wydarzy.
Film trzeba zobaczyć, by poczuć tę magię.
Acha, zapomniałabym. Nasunęło mi się, nawet nie wiedząc o tym (a wyczytałam, to tu już po obejrzeniu flmu), że "Jasminum" jest filmem o zapachach i o mocy zapachu. A przecież książką (i filmem) o zapachach jest każdemu znane "Pachnidło" Patricka Suskinda. Ja filmu nie widziałam, natomist książkę czytałam jakieś 8 lat temu, kiedy jeszcze nie było tego komercyjnego szumu wokół "Pachnidła". I wtedy, (cieszę się, że czytałam to przed "modą"), książka zrobiła na mnie wrażenie. Dlatego nie chcę sobie psuć miłych wspomnień oglądaniem wersji filmowej.
Zgadzam się z Twoją recenzją- film jest niesamowity- zresztą sam jego reżyser jest marką samą w sobie- a każdy jego nowy film jest coraz lepszy. Co do Pachnidla- też lubię tę książkę- i też nie widziałam filmu- choć mam to w planach- gdzieś czytałam, że to Kolski własnie starał się o prawa do filmowania Pachnidła, a jak szanse przepadły, zrobil inny film- też o zapachach, ale dużo przyjemniejszych. Pzdr
OdpowiedzUsuńPamiętam, że zaczęłam ten film oglądać przez przypadek w telewizji (chyba na Canal+). Nie mogłam się oderwać a później obejrzałam go jeszcze raz w całości. Niesamowity klimat i kapitalne dialogi. Strasznie ciepło go wspominam.
OdpowiedzUsuńA Pachnidło też czytałam lata temu, jeszcze w liceum.Wyobrażałam sobie, że kiedy wreszcie ktoś nakręci film na podstawie tej książki, będą to już czasy, kiedy kino będzie w stanie przekazywać również zapachy. :)
Film mnie rozczarował a zakończenie to już zupełna porażka. Choć muszę przyznać,że strona wizualna była bardzo piękna.
Och, tak! Widzialam tem film w zeszlym roku i o ile cala historia srednio mi sie podobala, o tyle Gienia mnie urzekla! Do dzis smiejemy sie z Guciem z jej powiedzonek, a "A chlebek swiezy jest?" i kilka innych weszlo do codziennego obiegu :) Strasznie ciepla i mila historia, bez aktorki grajacej Gienie, nie bylaby nawet w polowie tak sympatyczna.
OdpowiedzUsuńA ja do męża co chwilę mówię: "I co się dziwisz? " ;-))
OdpowiedzUsuńTak, to tez, to tez powtarzamy wciaz :)))
OdpowiedzUsuńA mnie sie Jasminum skojarzyl z Czekolada z J Binoche. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie urzekł ten film, zwłaszcza Gienia :)
OdpowiedzUsuńI też powtarzamy w kółko "A co się dziwisz?" :D Nie mówiąc o tym, że czasem idąc skaczemy tak jak Gienia, ale to już przed filmem mieliśmy, potem dopiero zaczęliśmy się z tego śmiać :)
e.milia