"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 11 stycznia 2009

"Sztuczki"


„Sztuczki” Andrzeja Jakimowskiego obejrzałam przypadkowo i cieszę się bardzo, że ten film wpadł w moje ręce. Są w polskim kinie filmy, które można uznać za perełki: ciepłe, wzruszające i proste historie. Takie są „Sztuczki”. Film jest bardzo ciepły i spokojny. W sumie można by powiedzieć, że nic się nie dzieje. A jednak dzieje się dużo. Filmowa historia nie zasługiwałaby na pamięć, gdyby nie specyficzny klimat i magia, jaką udało się w filmie stworzyć. Powolna akcja, środek lata, zwyczajne życie małej, niepełnej rodziny, gdzieś w na peryferiach miasta chyba na Dolnym Śląsku, cudowna gra najmłodszego aktora i nad tym wszystkim czuwające łaskawe oko losu. Bo o to się właśnie w filmie rozchodzi: o przychylność losu, o kuszenie go, o pomaganie mu. Małymi, niepozornym sztuczkami los można kusić i czekać na rozwój wypadków. Mały Stefek kusi los w magiczny sposób, to stawiając ołowiane żołnierzyki, albo rozsypując drobne monety na torach. Robi to w konkretnym celu, chce odzyskać ojca. Przyznam, że byłam wzruszona zabiegami Stefka. Obok scen pełnych uroku, są też sceny pełne humoru, np. jak sprytny Stefek wypuszcza z gołębnika ptaki.

Na plakacie reklamującym film napisano, że to film o samochodach, kobietach i miłości. Ktoś, kto robił ten plakat kompletnie nie zrozumiał „Sztuczek”. Na plakacie przede wszystkim powinien być Stefek, bo to wokół niego kręci się cała opowieść, a reszta jest dopełnieniem do historii małoletniego bohatera. Stefka zagrał Damian Ul, zagrał genialnie i autentycznie. Mamy pewnie do czynienia z rosnącym na naszych oczach talentem aktorskim. Choć takich małoletnich talentów było już sporo, a czas pokazał, że niekoniecznie tak samo dobra jest gra dorosłego aktora, którym zachwycano się, kiedy był dzieckiem. „Sztuczki” to nie film o kobietach, ani bynajmniej nie o samochodach, choć i kobiety i samochody pojawiają się w filmie. Jest to bezpretensjonalny i urokliwy film o świecie widzianym oczyma dziecka, który wierzy w to, że losem można kierować. Jest to film o tym, że można czarodziejskimi sztuczkami zmienić szarą rzeczywistość dookoła, nie popadając w naiwność i żałosny sentymentalizm. Największym magnesem w filmie jest właśnie Stefek, uroczy i wydawałoby się zwyczajny chłopiec, a jednak mający w sobie tyle magii i dziecięcej wiary w dobro. Jego nastawienie do świata powinno być zaraźliwe. Grą Damiana Ula, grającego Stefka, jestem zachwycona. Ten film, to naprawdę świetne polskie kino, które bez najmniejszych skrupułów mogę polecić osobom szukającym w filmie chwil wytchnienia i wiary w to, że świat wcale nie jest taki ponury...
Wejdźcie na stronę filmu i posłuchajcie też tej wesołej melodii. Jeśli spodoba się Wam melodia, spodoba się również film.

9 komentarzy:

  1. Twoja recenzja zachęciła mnie do sięgnięcia po "Sztuczki" bo szczerze - jestem pesymistycznie nastawiona do polskich filmów...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie przypadkowo zaczęłam ten film oglądac przez święta (chyba na Canal Plus). Bardzo dobrze się go oglądało i bardzo się mi podobał. Byłam tym zupełnie zaskoczona! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W ogóle nie zainteresowałam się tym filmem, jakoś zniechęcił mnie ze względu na plakaty i ten opis "o samochodach, kobietach i miłości". Za to Twój opis zachęca, nawet bardzo. Chociażby przez samo to, że jakoś lubię czasem spojrzeć na świat oczami dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  4. z tego, co pamiętam miał dobre recenzje, jako jeden z nielicznych ostatnio polskich filmów...Nie widziałam, ale może kiedyś?
    Ja również zachwycona kinem polskim na blogu, ale znacznie starszym, co nie znaczy-mniej aktualnym. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. film jest cudny.od czasu do czasu zdarza mi się bywać w wałbrzychu i zupełnie nie mogę dopatrzyć się tych odrapanych domów "grających" w filmie, a raczej piękna brudnego wałbrzycha, które zostało pokazane w filmie

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam wcześniej o nim i chciałabym go obejrzeć choć jeszcze nie wiem kiedy ale dobrze że już na dvd dostępny.
    Takie niby zwykłe filmy bez jakiejś specjalnej akcji są również fajne.

    Zobaczyłam fragmenty na tej stronie którą podałaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga M. Tak z zupełnie innej beczki. Jak tam Twój kryzys czytelniczy? Impas zażegnany?

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie sie dobrze ogladalo, ale zachwycona nie bylam. Irytowala mnie gra dziewczyny grajacej glowna role i nienajlepszy scenariusz. Natomiast podobaly mi sie bardzo cieple ujecie klimatu malomiasteczkowego, zdjecia no i wlasnie to kuszenie losu, zabawy, ktore chyba kazdy stosuje ("Licze do dziesieciu, jak przyjedzie mo autobus to pojde jutro na matematyke").
    Faktycznie ten kto napisal, ze to film o kobietach i samochodach chyba nie widzial tego filmu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak się złożyło, że wczoraj obejrzałam ten film i jestem równie, co Ty zachwycona!

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.