Czy powinnam wstydzić się tego, że miałam łzy w oczach? Czy kobiecie w moim wieku wypada wzruszać się, kiedy czyta piękną historię o miłości? Nie mam serca z kamienia i nie będę wstydzić się tego. W życiu codziennym wzruszam się rzadko, częściej doznaję tego uczucia podczas lektury. I w tym przypadku moje wzruszenie spowodowała książka, która leży obok mnie i na którą spoglądam pisząc te słowa. To „Niepełni” Pawła Pollaka. Książka, która mnie mocno poruszyła.
Jest rok 2007, a miejscem akcji jest Wrocław. Jest młoda kobieta, Edyta, która cierpi na samotność. Jest młody mężczyzna, Jacek, który cierpi na to samo. Mieszkają obok siebie i los pewnego dnia skrzyżuje ich drogi. Oboje są spragnieni bliskości drugiego człowieka. Oboje pragną kochać i być kochanym. Oboje są dla społeczeństwa mało atrakcyjni. Oboje są niepełnosprawni. Ona od kilku lat jeździ na wózku inwalidzkim. On od urodzenia jest niewidomy. Oboje mają wystarczająco sił, by zmagać się z życiem, ale czasem zdarza się, że nie mają już chęci, że nie widzą sensu...
Tak naprawdę jest to książka o przejmującej samotności i pragnieniu miłości, które dotyczą każdego człowieka, nie tylko niepełnosprawnego. Człowiek samotny staje się nieznośny, zgryźliwy, szyderczy, albo odwrotnie, zamknięty w sobie, pełen lęku przed światem, uciekający przed ludźmi. Edyta i Jacek radzą sobie w życiu wcale nie gorzej od osób pełnosprawnych, ale samotność jest dla nich największą przeszkodą, którą najtrudniej im pokonać. Do czasu spotkania siebie i pokochania. Miłością oczekiwaną, pielęgnowaną i będącą najwspanialszym darem, jaki w życiu dostali.
Bohaterowie „Niepełnych” to ludzie z krwi i kości. Reagujący emocjonalnie na panującą w społeczeństwie znieczulicę, hipokryzję i obłudę. Próbujący walczyć o swoje prawa i domagający się równego traktowania, a nie wszechobecnej litości.
Niepełnosprawność bohaterów nie była jednak czynnikiem decydującym, który przyciągał moją uwagę i nie pozwalał oderwać się od książki. Pewnie dlatego, że w bardzo naturalny sposób zostało opisane ich życie i radzenia sobie z przyziemnymi czynnościami, które dla nas, pełnosprawnych, nie stanowią żadnej przeszkody. A jeśli nie niepełnosprawność, to co? Tym, co przyciągało moją uwagę, było pisanie o samotności i potrzebie miłości. Bo przecież pisząc o pragnieniu miłości i bliskości drugiego człowieka dotyka się sfer, które dla każdego człowieka są ważne. Bez względu na sprawność fizyczną lub jej brak. I właśnie tym ujął mnie autor. Czytając historię Edyty i Jacka widziałam przede wszystkim ludzi potrzebujących miłości, a dopiero później ludzi niepełnosprawnych.
Niepełni to nie określenie ludzi niepełnosprawnych, to określenie, które można odnieść do każdego człowieka. Niepełnym jest ten, w którego życiu brakuje miejsca na miłość, na czułość, na szczęście. Ale ten brak nie jest wynikiem własnego wyboru. Czasem los sprawia, że jesteśmy niepełni. Pomimo, że tak bardzo chcemy, by było inaczej.
Możliwość spojrzenia na samotność i miłość z perspektywy osoby niepełnosprawnej, to dodatkowa zaleta książki. Skoro ja, osoba fizycznie zdrowa, czasem odczuwam ten straszny lęk przed samotnością, to ileż siły muszą mieć w sobie ludzie niepełnosprawni, by zmagać się z życiem. Między innymi takie myśli krążyły po mojej głowie w trakcie lektury.
Wydawać by się mogło, że „Niepełni”, to kolejna książka o poszukiwaniu miłości. Temat wyświechtany i stary jak świat. Owszem, to historia o miłości, poszukiwaniu szczęścia i potrzebie posiadania bliskiej osoby. Jednakże została opowiedziana z perspektywy kobiety na wózku i niewidzącego mężczyzny. Opowiedziana językiem barwnym i błyskotliwym. Niepozbawiona tempa i mnogości zdarzeń, mniej lub bardziej prawdopodobnych. Wzruszająca i naprawdę wyjątkowo poruszająca wrażliwość czytelnika. Odważę się wyznać, że historia Edyty i Jacka momentami wciskała mnie w fotel, łzy same napływały do oczu i ogarniał mnie smutek.
Nie spodziewałam się sielankowego zakończenia tej historii, bo życie prawie nigdy nie jest sprawiedliwe i niekoniecznie proste. Wydarzenia końcowe tej opowieści były olbrzymim zaskoczeniem. Czułam, że nie będzie łatwo, ale żeby aż tak los był nieczuły. Ech...
Nie mogę zdradzić nic. Bo cały urok książki polega na tym, że wcale nie jest przewidywalna. Przecież historia o miłości nie zawsze kończy się happy endem.
Jeśli miałam jakieś zastrzeżenia do tej książki, to pozostawiłam je dla siebie, by nikogo niechcący nie zniechęcić. Bo powieść bardzo mi się podobała i cieszę się, że miałam tą przyjemność poświęcić jej kilka wieczorów.
Na koniec zwrócę uwagę na samego autora. Paweł Pollak jest tłumaczem literatury szwedzkiej, m. in. książek Johanny Nilsson „Rebeliantka o zmarzniętych stopach”, "Sztuka bycia Elą", "Kochający na marginesie". Wciąż szukam „Rebeliantki...”, bo dwie pozostałe książki czytałam i byłam nimi zachwycona. Jeśli i Wam książki Nilsson podobały się, gwarantuję, że „Niepełni” wzbudzą w Was podobne odczucia.
Bynajmniej „Niepełni” nie są literaturą kobiecą! I nich Was nie zwiedzie podtytuł zamieszczony na okładce. Celowo nie posługuję się nim, bo nie jest to tytuł książki, a hasło reklamowe wydawcy. Książka jest o niebo głębsza od tego hasła.
Pragnę Panu Pawłowi serdecznie podziękować za otrzymaną książkę. Za wyjątkową wrażliwość pisarską, za spostrzegawczość i skłonienie do refleksji. Za umiejętność zwrócenia uwagi na to, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Tak samo potrzebujący uczucia. I nie bójmy się o tym uczuciu mówić. Bo nigdy nie wiemy, kiedy los się od nas odwróci...
NIE WSTYDŹ SIĘ nic - ja czytam podczas czytania i oglądania, po prostu - nagle szklą mi się oczęta i JUŻ...
OdpowiedzUsuńa jam facet i stary:)
Dziękuję za recenzję, kolejna WSPANIAŁA podpowiedź, pozdrawiam!
Wiesz co? Gdyby nie Twoja recenzja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po książkę, bo nie lubię romantycznych historyjek, nawet jeśli to historyjki z życia wzięte (bo to przecież problem, który dotyczy nas wszystkich, a tak często udajemy, że go nie widzimy). Powiem jedno - sprawiłaś, że zagryzłam pięść ... wzruszyłam się już na etapie Twojej recenzji!
OdpowiedzUsuńPawła pamiętam z pl.rec.ksiazki. Czytałem jego męską prozę w postaci kryminalnej "Kanalii", jego tłumaczenie "Opowiastek" Söderberga, no to teraz, po Twoim tekście, czas na "Niepełnych".
OdpowiedzUsuńPrzejmująca recenzja...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tuchą. Piękna recenzja. Nie sposób nie pobiec po tę książkę do biblioteki lub księgarni, by ją koniecznie znaleźć i natychmiast zacząć czytać. Na pewno tak zrobię. Matyldo, dziękuję za książkowy drogowskaz. :)
OdpowiedzUsuńMamy tyle wszystkiego, a wciąż brakuje nam tego najważniejszego.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja, dzięki niej wiem, że muszę sięgnąć po tę książkę. Ze względu na ogólnoludzkie tematy samotności i miłości, a także moje prywatno-zawodowe zainteresowanie niepełnosprawnością.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Gdy przeczytalam "kobiecie w moim wieku.." pomyslalam, autorka bloga ma z 60lat, a ponizej czytam "skonczylam 33lata" i jestem w szoku...
OdpowiedzUsuńPiękna książka.Czytałam..."jednym tchem",a płakałam..."jak bóbr".
OdpowiedzUsuńAle nie jest to tkliwe romansidło.
Wiele się z niej nauczyłam.
Polecam...
Dobra książka to taka,której się nie zapomina zaraz po przeczytaniu,lecz zmusza do przemyśleń."Niepełni" to właśnie taka perełka...polecam szczerze.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń