"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

niedziela, 8 kwietnia 2012

"Fight Club" - Chuck Palahniuk

„Przez tysiące lat istoty ludzkie niszczyły, śmieciły i paskudziły na tę planetę, a teraz historia oczekuje ode mnie, żebym po wszystkich posprzątał. Mam myć i zgniatać moje puszki po zupie. I rozliczać się z każdej kropli zużytego oleju samochodowego.
Muszę płacić rachunki za odpady nuklearne i podziemne zbiorniki benzyny, za wysypiska toksycznych śmieci wyrzuconych na pokolenie przed moim przyjściem na świat.”

Tak właśnie jest! Płacimy fizycznie i psychicznie rachunki za straty i zamiast odbijać się od dna, coraz bardziej przywiązujemy się do niego. Jako cywilizacja amnezji zmierzamy do zagłady. Ale co tam! Jest nam dobrze. Karmimy się złudzeniami. Przecież za nasze błędy zapłacą następne pokolenia. Krąg się zamyka. Cywilizacyjne domino jeszcze się nie skończyło. W tym nieudolnym mechanizmie człowiek popada w coraz większy obłęd i traci zmysły, często nie zdając sobie w ogóle z tego sprawy! Życie zostało zdeterminowane przez reguły systemu. Monotonia i marazm zaczynają wypychać resztki rozsądku i szaleństwo staje się motorem życia. Weźmy takiego człowieka sukcesu. Posiada on dobrze płatną pracę, zasobną kieszeń, mieszkanie urządzone ze smakiem, obowiązkowo umeblowane gustownymi szafeczkami, komódkami, stolikami z IKEI. Wakacje spędza na Hawajach, albo Malediwach. Jada wyłącznie owoce morza i ubiera się wyłącznie w renomowanych butikach. Nagle ten człowiek budzi się i stwierdza, że doskwiera mu jakiś ból. Albo, co gorsze, zaczyna cierpieć na bezsenność. To pierwsze objawy cywilizacyjnej depresji, „psychogennej impulsywnej ucieczki”.

O skutkach takiej bezsenności opowiada Chuck Palahniuk w rewelacyjnej powieści „Fight Club”. Ale nie tylko o skutkach bezsenności! To byłoby mało oryginalne. Jego książka jest solidnym zastrzykiem środka pobudzającego, który równocześnie, bez efektów ubocznych, pozwala dostrzec bolesną prawdę o współczesnym świecie i nas samych. Palahniuka fascynuje człowiek i jego relacje z otaczającym światem. Fascynuje go degrengolada moralności, koszmarny wpływ cywilizacji na psychikę wrażliwego człowieka. Moim skromnym zdaniem Chuck Palahniuk doskonale rozprawia się z mitem amerykańskiego snu, z mitem człowieka-pana życia i świata. Pokazuje jego psychiczny upadek, jego moralną kastrację. Nie ma wartości, z której Palahniuk nie zadrwiłby, nie ma sytuacji, z której Palahniuk nie zrobiłby groteskowego spektaklu pełnego emocjonalnych fajerwerków. Jest on mistrzem szyderstwa!

Wracając do bezsenności, cóż można robić, kiedy którąś z rzędu noc nie można zasnąć? Można, jak bohater „Fight Clubu” skorzystać z dobrodziejstw farmakologicznych. Można też odwiedzać liczne grupy wsparcia, działające z pewnością w każdym większym mieście. Chorzy na pasożyty mózgu i gruźlicę, cierpiący na chorobę kości, raka jąder i pasożyty krwi, albo raka jelit – oni wszyscy mają swoje grupy wsparcia. Bohater Palahniuka odwiedza je wszystkie, co wieczór inną grupę. To dzięki spotkaniom z ludźmi chorymi czuje się oczyszczony i zasypia bez problemów.

„Jeżeli ludzie uważali, że umierasz, obdarzali cię całą swą uwagą. Jeżeli to mógł być ostatni raz, kiedy cię widzą, to widzieli cię naprawdę. Wszystko inne, o stanie ich książeczek czekowych, radiowych piosenkach i potarganych włosach szło do śmietnika. Miałeś ich pełną uwagę.”

No pomyślmy! Czy łatwo dziś zatrzymać czyjąś uwagę na sobie? Czy łatwo stać się centrum uwagi? Łatwo, ale potrzebna jest do tego śmierć! Jak mowa o śmierci, to ludzie wyostrzają swe zmysły, nasłuchują, wypatrują, wywąchują, muszą wiedzieć wszystko, chcą być ekspertami w tej dziedzinie. Wystarczy włączyć jakiekolwiek wiadomości w telewizji. Jakim tematom poświęca się najwięcej uwagi? Morderstwom, zabójstwo, samobójstwom, atakom terrorystycznym, wypadkom na drogach, zatruciom, pożarom, zatonięciom statków, katastrofom lotniczym i kolejowym. Jednym słowem śmierci! Śmierć to idealny temat medialny, to już nie towar deficytowy, to towar pożądany!

Palahniuk nie drwi ze śmierci. On drwi z cywilizacji, która doprowadza do psychozy, do rozdwojenia jaźni, do kompletnego postradania zmysłów.

„Byłem zmęczony, szalony i zagoniony, i za każdym razem, kiedy wsiadałem do samolotu, chciałem, żeby ten samolot się rozbił. Zazdrościłem ludziom umierającym na raka. Nienawidziłem swojego życia. Byłem zmęczony i znudzony swoją pracą i meblami i nie widziałem żadnego sposobu, żeby to zmienić.”

Czytasz te słowa i widzisz siebie, uwikłanego w ciasne schematy i stereotypy, otoczonego szwedzkimi meblami i wydumaną sztuką. Zrób sobie zatem wakacje od życia! Ale uważaj! Bo może pojawić się w twoim życiu ktoś taki, jak Tyler Durden. A kontakt z nim bywa wyjątkowo niebezpieczny i ekstremalny. Może on wywrócić twoje życie do góry nogami. To on wymyślił Podziemny Krąg, nocne kluby walki, uwalniające pierwotne instynkty i potrzeby rozładowania stłumionych emocji.

„Pierwsza zasada Podziemnego Kręgu to nie rozmawiać o Podziemnym Kręgu. Druga zasada Podziemnego Kręgu to nie rozmawiać o Podziemny Kręgu. Trzecia zasada Podziemnego Kręgu to dwóch mężczyzn, jedna walka”.

Podziemny Krąg mógł wymyślić tylko absolutnie zdeprawowany umysł. Połamane zęby, szczęki, złamane nosy, pęknięte żebra, rozerwane łuki brwiowe, przecięte wargi, poszarpane policzki, zakrwawione i obdarte ze skóry kostki pięści, podbite oczy, wyrwane kępkami włosy – to duma członków Podziemnego Kręgu. Taki zdeprawowany umysł – Tyler Durden – to szczwany lis, okrutnie przebiegły mściciel, to Zorro na miarę czasów. Pracuje on jako kinooperator i kelner. Zarówno jako jeden i drugi ma możliwość porządnie dokopać tym wszystkim, którzy sądzą, że są od nas lepsi.

„Jesteś kinooperatorem, jesteś zmęczony i zły, ale na ogół jesteś znudzony, zaczynasz więc od tego, że bierzesz sobie pojedynczą klatkę pornografii, wyciętą przez jakiegoś innego operatora, którą znajdujesz schowaną w kabinie, i wklejasz tę klatkę ze zbliżeniem nabrzmiałego czerwonego penisa albo rozdziawionej wilgotnej pochwy do jakiegoś filmu fabularnego.(…) Pojedyncza klatka filmu jest na ekranie przez jedną sześćdziesiątą sekundy. Podzielcie sekundę na sześćdziesiąt równych części. Tak długo jest na ekranie erekcja. Wznosząca się na cztery piętra nad pochłaniającą popcorn widownią, śliska, czerwona i okropna, i nikt jej nie widzi.”

Pomyślmy, czy nasze dzieci oglądając np. „Shreka” albo inne „Królewny Śnieżki” nie oglądają właśnie takich scen? Dlaczego Palahniuk jest tak obrazoburczy, tak obrzydliwy i niesmaczny? Dlaczego ja czytam takie bezeceństwa i przepisuję wam takie fragmenty? Bo takie jest nasze życie, obdarte z tego kiczowatego lukru, z tej pachnącej wazeliny, którą na siłę wpychają nam w umysły media. Żądza istnieje w nas i żadna różowa politura nie przysłoni naszego wnętrza. Człowiek to mściwa istota, musi się na kimś odegrać, musi komuś dopiec, musi sam zostać pobity, znaleźć się nad przepaścią, aby dostrzec piekło, w jakim żyje. Uważajcie w restauracjach na to, co jecie, może właśnie jakiś choleryk nasikał wam do zupy!

„Zapamiętaj to sobie – powiedział Tyler. – Ludzie, których chcesz zgnoić, to my, ludzie, od których jesteś całkowicie zależny. To my pierzemy twoje brudy, gotujemy ci jedzenie i podajemy do stołu. My ścielimy ci łóżko. My cię pilnujemy, kiedy śpisz, To my prowadzimy karetki pogotowia. To my łączymy twoje telefony. To my jesteśmy kucharzami i taksówkarzami i wiemy o tobie wszystko. To my nadajemy bieg twoim wnioskom o odszkodowanie i obciążamy twoje karty kredytowe. Kontrolujemy każdy fragment twojego życia. Jesteśmy średnimi dziećmi historii, wychowanymi przez telewizję w przekonaniu, że kiedyś zostaniemy milionerami, gwiazdami filmowymi i idolami rocka, ale nie zostaniemy. I właśnie się o tym dowiadujemy – powiedział Tyler. – Więc lepiej z nami nie zadzieraj.”

„Fight Club” to majstersztyk. Nie wątpię, że to chyba najlepsza powieść Chucka Palahniuka i to od niej powinno się rozpoczynać znajomość z tym amerykańskim pisarzem. Wynaturzenie to charakterystyczny chwyt dla wszystkich jego powieści. Nie ma tu mowy o delikatności czy subtelności. Tu można raczej porządnie oberwać, tu można zostać skopanym, pluć krwią i wyć z bólu. To, co zrobił Tyler Durden z bezimiennym narratorem „Fight Clubu”, to specyficzne nawrócenie, to przejście przez wrota piekieł, to krwawe katharsis.

Możecie mnie teraz wytknąć palcem, zarzucić mi sianie piekielnej propagandy, ale i tak to napiszę. Każdemu z nas przydałby się taki Tyler Durden, aby nami wstrząsnąć, abyśmy mogli obudzić się z martwego snu.

W 1999 roku David Fincher nakręcił na podstawie powieści Palahniuka film ze znakomitymi rolami Edwarda Nortona (narrator), Brada Pitta (Tyler Durden) i Heleny Bonham Carter (Marla Singer – o której nie wspomniałam w swoim tekście, ale nie mogę zdradzać wszystkich szczegółów!). Jeśli ktoś filmu nie widział, jego strata. Jeśli ktoś książki nie czytał, jego strata. Wydawnictwo Niebieska Studnia wydało właśnie audiobooka z powieścią Chucka Palahniuka, może to kogoś zainteresuje?

4 komentarze:

  1. Za tą recenzję Cie kocham!!

    Film jest genialny, książka zapewne też (wstyd ale jeszcze nie czytałam, natomiast nabyłam parę dni temu). To co ten film zrobił ze mną za pierwszym razem tego sie nie da opisać.

    Zresztą.... ujełas dokładnie wszystko to co mam na mysli, a słyszałam, że film jest dosc wiernym odtworzeniem książki. Pozostaje mi tylko wyborna lektura.

    Żyjemy w takich czasach, często jak snięci, nieswiadomi tego co wokół, wiekszosci z nas przydałby sie taki Tyler (jak nie lubie Brada Pitta tak w tej roli był genialny!).

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się, że nie widziałam filmu :-X Jakoś tak i chciałabym, i boję się. Książka należy do moich ulubionych, przeczytanych wielokrotnie i wielokrotnie cytowanych. Zresztą, uwielbiam Palahniuka.
    I może nawet po film sięgnę?

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam film. Końcówka to po prostu miazga. Mało, który film pozostawia we mnie tyle emocji, w dodatku świetni aktorzy. Niestety pierwszą widziałam ekranizację.. i zastanawiam się nad kupnem książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam filmu, niestety. Cały czas na niego poluję. A książkę przeczytałam dopiero w tym roku. Rewelacja! Teraz często puszczam sobie Where is my mind? Pixies.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.