"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 12 maja 2008

"Zwał"

Czytam właśnie "Zwał" Sławomira Shutego. Książka wciągająca, śmiać mi się chce z języka pełnego epitetów, różnych stylów językowych nagromadzonych po to, aby ukazać absurdalność ich użytkowników. Shuty doskonale ośmiesza potrzebę bycia oryginalnym.

"Zwał" to opowieść o codziennym życiu Mirka pracującego w dziale obsługi klienta wielkiego zagranicznego banku - Hamburger Bank - sama nazwa budzi ironiczny śmiech.

To namiętny monolog przeciwko wielkim korporacjom, w których nie trudno o upokorzenie i uprzedmiotowienie zwykłego, szeregowego pracownika.

Czytam i zastanawiam się, na ile ja sama jestem już tym trybikiem w machinie znienawidzonego systemu. I choć nie pracuję w banku, ani żadnej firmie korporacyjnej, wręcz przeciwnie, pracuję w "firmie państwowej", czuję się szeregowym trybikiem w machinie biurokracji. Może ja nie doświadczam poniżania, upokarzania, nie jestem zmuszana do strojenia głupich min wobec klientów ani wygłaszania naiwnych tekstów, ale czuję się nieswojo w tej "państwowej korporacji".

Od dawna też wiem, że poddaję się wpływom świata kultury super - hiper - uni - net - dvd - pop - make up - cd - i mp3. Jestem świadoma, że od tych wynalazków jestem uzależniona i daję się sterować. Im jestem starsza, tym bardziej nie chce mi się buntować ani negować. Dają, to biorę (oczywiście nie łapówki!). Ulegam wpływom, ulegam modom. Ale jednak nie zatraciłam się w tej próżności do końca. Zauważam absurdy, nie godzę się na zło, wybieram to, co dla mnie najlepsze.

Żyjemy w jednej wielkiej korporacji, zwanej światem. I wszyscy jesteśmy pionkami w grze. Ważne, żeby nie zapomnieć, że się ma wolną wolę i moc wyboru.

..........................................................................................................................................................
Przeczytałam "Rehab" Wiktora Osiatyńskiego. Doświadczenia głównego bohatera - W. - to doświadczenia samego W. Osiatyńskiego, tym bardziej ta książka jest warta poznania. Pisze ją człowiek, który zna chorobę od podszewki. Polecam tę lekturę wszystkim ludziom, kórzy chcą zrozumieć, jak wielki trud należy włożyć w walkę o bycie trzeźwym. Za wszystkich trzeźwiejących trzymam kciuki.
Na okładce są takie słowa:
"Myślałem do dzisiaj, że moje życie to praca przerywana okresami pijaństwa. A przecież mogę widzieć swoje życie jako pijaństwo czasem przerywane okresami pracy", napisał autor. "Rehab" to przesłanie, świadectwo dla wszystkich, którzy borykają się z alkoholizmem, a także dla tych, którzy starają się tę chorobę zrozumieć.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Shuty'ego! Od "Zwału" nie mogłam się oderwać. Polecam też jego opowiadania "Cukier w normie" - podobny klimat. A Dzióbek czyta właśnie najnowsze "Ruchy" - ponoć też świetna (chociaż nie wiem, na ile możemy być obiektywni, bo to nasz absolutny idol :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Sztywniary: Jak na razie mam dobre zdanie o Shutym. Przeczytam całość - przekonam się ostatecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Matylda, Shuty to już komercha na całego. Ale fak "Zwał" jest należyty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam jego "Lubiewo" może się skuszę na inne jego powieści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Judytty: "Lubiewo" jest M. Witkowskiego. Witkowskiego polecam również, jest taki sentymentalnie prowokujący.

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.