"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

czwartek, 17 lipca 2008

"Kafka nad morzem" - Haruki Murakami


Długo myślałam, jak opisać swoje wrażenia po przeczytaniu „Kafki nad morzem” Haruki Murakamiego. Każdy wstęp i większość słów wydają mi się niedoskonałe, nie odzwierciedlają tego, co się czuje zarówno w trakcie czytania, jak i mówienia na temat chyba każdej powieści tego autora. Bo chyba się nie zagalopuję jak powiem, że każda jego książka jest nieziemsko intrygująca.
Haruki Murakami to magiczny pisarz. Mnie znów totalnie zaczarował. Wciągnął mnie w świat „Kafki...” i z wielką przyjemnością podążałam za jego wyobraźnią. Jego opowieści to historie z pogranicza realizmu i świata duchowego. Chyba właśnie to połączenie sprawia, że śledząc losy jego bohaterów czuję się, jakbym była w magicznym miejscu. Czytając „Kafkę nad morzem” znów powędrowałam w rejony świata nadprzyrodzonego. Czas, miejsce i ziemski wymiar są niedoskonałe, zupełnie obok jest świat, w którym nie potrzebne są ludzkie wspomnienia, przyzwyczajenia i schematy życia. Ten świat, magiczne miejsce, do którego dąży dusza, Murakami wskazuje i próbuje go określić. Mi często brakuje słów, język wydaje się zbyt ubogi, mam problem z nazwaniem. Ale nie mam problemu z odczuwaniem. Czuję ten świat, który Murakami opisuje w swoich powieściach.

„Obok świata, w którym żyjemy, jest inny świat. Do pewnego miejsca możesz do niego wejść. I możesz z niego bezpiecznie wrócić. Jeżeli będziesz uważny. Ale jak miniesz pewien punkt, już stamtąd nie wyjdziesz. Nie znajdziesz drogi powrotnej. To labirynt.”
„Kafka nad morzem” wydała mi się fascynująca. Zarówno główny bohater, piętnastoletni Kafka Tamura, wokół którego toczy się cała opowieść, jak i pozostali bohaterowie „Kafki...” są postaciami tajemniczymi. Tajemnica, a nawet w przypadku Kafki pewna klątwa, ma olbrzymie znaczenie dla życia i kolejnych etapów tej ziemskiej wędrówki. Klątwa, która wisi nad Kafką, to nic innego jak uwspółcześniona wersja historii o Edypie. Murakami lubi sięgać do mitologii greckiej. Czyni to bardzo zręcznie, dodając do mitologicznej historii specyficzny japoński klimat. Wokół Kafki dzieją się dziwne rzeczy. Sam próbuje poukładać elementy łamigłówki, jaką sprezentował mu los. Wchodzi do labiryntu własnej duszy. Miejscem mu przypisanym przez los jest Biblioteka im. Komury, do której trafia po ucieczce z domu. W bibliotece poznaje i chyba można powiedzieć, że zaprzyjaźnia się z panem Oshimą. Tam odkrywa po raz pierwszy w życiu stan zakochania. A to jest bardzo dziwny stan zakochania. Bo osobą, w której się zakochuje jest duch-wspomnienie-odbicie kobiety, dyrektorki biblioteki, pani Saeki. Ale nie obecnej pięćdziesięcioparoletniej pani Saeki, tylko pani Saeki sprzed trzydziestu lat. Kafka Tamura pokochał piętnastoletnią panią Seaki. Chyba powinnam w tym momencie przerwać wyjaśnienia, bo wydają się zagmatwane i nie zrozumiałe. Ale każdy, kto czytał „Kafkę...” doskonale wie, o czym mówię. A dziwnych, zagmatwanych historii jest tu sporo. Bo przecież Kafka snuje hipotezę, że pani Saeki jest jego matką. Kompleks Edypa „dzieje się” naprawdę, choć w świecie Murakamiego prawda jest pojęciem względnym, nic nie jest takie, jak mogłoby się wydawać. Pan Oshima ma swoją tajemnicę. Pani Saeki ma swoją tajemnicę. Bohater, którego losy toczą się równolegle i mają bezpośrednio związek z losami Kafki, niejaki pan Nakata, uroczy, nieszkodliwy staruszek, również ma swoją tajemnicę. Potrafi rozmawiać z kotami, zabija Johnnie Walkera, szuka „kamienia otwierającego wejście”. Wplątuje w swoją wędrówkę pana Hoshino, który zostanie po śmierci pana Nakaty zmuszony do kontynuowania jego zadania, ale nie z przymusu, lecz własnej woli. Kamień otwierający wejście to element łączący życie Kafki Tamury, pani Saeki, pana Nakaty i pana Hoshino. Czym jest ten kamień? Z wyglądu zwykłym kamieniem, ale gdy się uwierzy w istnienie równoległego świata, o którym mówi autor powieści, kamień staje się śluzą, tamą pomiędzy jawą i snem, życiem i śmiercią. A życie i śmierć u Murakamiego to też pojęcia względne. Również ciało człowieka to zbędna powłoka, która często jest balastem. Kafka Tamura dostaje od losu możliwość wyboru, czy chce zostać po stronie życia, czy po stronie śmierci. Ale ten drugi świat według Murakamiego nie jest wcale taki okropny. Jest lepszy, pozbawiony konwenansów, schematów, jest rzeczywistością, gdzie umysł doznaje wyczekiwanego za życia spokoju, ukojenia. Bynajmniej ja tak odczuwam pisarstwo Murakamiego. W świecie stworzonym przez H. Murakamiego istnieje także zło. Mógłby ktoś pomyśleć, że zła tam nie ma. Jest! jest tak samo obecne, jak to, z którym mamy do czynienia na co dzień. I tu Murakami zaskakuje połączeniem tej odwiecznej walki dobra ze złem. Zresztą zauważyłam, jak ważne dla Murakamiego są różne symbole i motywy, począwszy od mitologicznych historii, greckich dramatów, poprzez europejskich filozofów i wielkich kompozytorów, a skończywszy na ikonach popkultury. Acha, nawet miłośnicy kryminałów znajdą tu coś dla siebie. A na marginesie dodam, że Haruki Murakami zupełnie nieświadomie utwierdził mnie w moim irracjonalnym lęku przed lasem w nocy (a mam ten lęk od chwili obejrzenia „Blair Witch Project”).

„Kafka nad morzem” to – powiem nieskromnie i może zbyt górnolotnie – dla mnie przewodnik po życiu. W ostatnich słowach powieści główny bohater, Kafka Tamura, rozmawiając ze swoim alter ego, chłopcem zwanym Kawką, stwierdza, że jeszcze nie rozumie, na czym polega sens życia. Chłopiec zwany Kawką mówi, żeby się przespał, a kiedy się obudzi, stanie się częścią nowego świata. Tak się dzieje z Kafką Tamurą. Tak się dzieje i ze mną. Po odczytaniu ostatniego zdania „Kafki nad morzem” mam wrażenie, że otworzył się przede mną inny świat. To wrażenie jest bardzo silne, niedające się opisać, szalenie intensywne i dudniące w moim sercu...

Pójdę teraz spać, czy jak się obudzę świat będzie nowy? inny? Chciałabym w to wierzyć...

"Człowiek nie wybiera losu – to los wybiera człowieka”

9 komentarzy:

  1. Dla mnie jest to najwazniejsza ksiazka ostatnich lat. Takze przez to, ze Murakami porusza tu bliski memu sercu temat reinkarnacji, a dzieki mojej wierze bylam w stanie od razu zrozumiec wydarzenia z ksiazki. Pamietam, ze trudno mi sie ja czytalo w autobusie - malam lzy w oczach i nie potrafilam tak natychmiast przeniesc sie do tej naszej rzeczywistosci, chcialam tkwic w swiecie Murakamiego...
    Ja nawet nie potrafilabym pisac o tej ksiazce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz Chihiro, zupełnie zapomniałam o reinkarnacji. Przecież właśnie wędrówka dusz jest tu istotna. Bo przecież Kafka Tamura to dusza chłopaka, w którym była zakochana pani Saeko. Ech. jest tu tyle cudnych wątków, poplątanych tajemniczą nicią losu, których nie da się opisać. A pominęłam ważną rzecz, dzięki za przypomnienie i tego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna i tajemnicza książka - zresztą jak większość książek Murakamiego. Właśnie to balansowanie na pograniczu realizmu i zupełnie innego świata bardzo mi się podoba i intryguje mnie. Przede mną kolejna jego powieść - Ślepa wierzba i śpiąca kobieta, ale już teraz mam ochotę przeczytać ponownie Kafkę nad morzem. Ta książka poruszała tak wiele tematów, że chciałabym jeszcze raz do nich powrócić.

    OdpowiedzUsuń
  4. czytając wasze opinie utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam zamawiając "Kafkę..." - może dzisiaj już przyjdzie?Mam nadzieję, że wróci mi po niej umiłowanie do Murakamiego i nie umęczę się tak, jak przy "Przygodzie z owcą".

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Murakamim już zauważylam jest tak, że są osoby, które się jego prozie dają porwać (ja na przykład;) i te ktore tego totalnie nie rozumieją...miło wiedzieć, że nie mnie jedną on tak właśnie porywa...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja, jak zwykle, jestem do tyłu i jeszczze ani jednej ksiązki Murakamiego nie przeczytałam. Ale tak ciekawie o nim piszesz, ze może się przemogę i po niego sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ciężko się pisze o Murakamim, więc oddaję sie po prostu niesamowitemu klimatowi, tzw. nieme zauroczenie;) "Kafka..." dotychczas najbardziej mi sie podobała z przeczytannych jego książek:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam nic tego pisarza:((((( a wszedzie tylko dobre recenzje. Czekam na jakąś okazje w bibliotece, bo biblioteczne czytam szybciej, a domowe stoją na półce i czekają chyba na zmiłowanie boskie. Tak mnie zaintrygowałaś swoją recenzja, że chyba telepatycznie zmuszę X- czytelnika o zwrot książki do biblioteki. No i ten komentarz Chihiro- ze to najważniejsza książka ostatnich lat....

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna recenzja!!!!!

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.