"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

piątek, 13 czerwca 2008

Pokaz Filmów Niezależnych „KINO MŁODYCH”

Dziś w moim mieście WDK w ramach Pokazu Filmów Niezależnych „KINO MŁODYCH” zaprezentowało widzom 4 filmy. Wstęp był wolny, widzowie dopisali, co cieszy. Takich filmów nie zobaczę w telewizji, można też pomarzyć, aby takie dzieła młodych twórców, niezależnych, wcale już nie amatorów, puszczano w wielkich kinach. Dlatego cieszę się, że za namową męża poszłam z nim do WDK i spędziłam, w pięknie odremontowanej sali widowiskowo-filmowej, prawie 2 i pół godziny na oglądaniu tych filmów. Dwa z nich były naprawdę rewelacyjne. Pozbawione sztuczności, pozbawione komercji, opowiadające historie z życia wzięte. Jeśli mielibyście możliwość kiedykolwiek zobaczyć te filmy, polecam gorąco.
"Marta" w reżyserii Adama Uryniaka. Ciepła historia o sercowych i zawodowych rozterkach tytułowej Marty - studentki z Krakowa. Fabuła prosta, bez sztampy i przekoloryzowania. W czasach, gdy karmi się nas opowiastkami o młodych przebojowych ludziach, którzy nie wiadomo skąd mają wielkie pieniądze, jeżdżą wypasionymi samochodami, mieszkają w domach jak z żurnala i są w ogóle cudowni, ta opowieść jest czystą prawdą o dzisiejszych młodych ludziach. Marta nie jest piękną prawniczką, ani też nie pracuje w najlepszej w mieście agencji reklamowej. To skromna studentka, borykająca się z problemem znalezienia pracy, bo pieniądze są jej potrzebne na zapłacenie czynszu. Marta nie obraca się w kręgach snobów, tylko w najzwyklejszym środowisku młodych ludzi, którzy czasem lubią poimprezować. Po jednej z takich imprez Marta budzi się u boku poznanego poprzedniego wieczoru Janka. Jest przerażona, a nawet wściekła na siebie. Nie wierzy, że ta znajomośc może być tą, na którą tak czeka. To tyle, jeśli chodzi o treść filmu, więcej nie zdradzę. Film mnie ujął prostotą i autentycznością. Myślę, że wcale tak wiele nie potrzeba, żeby zrobić przyzwoity film. Jaka szkoda, że takie filmy nie przebijają się w telewizji.

"Kaledoskop 2" w reżyserii Marcina Krajnika. Kolejna produkcja kina OFF-owego. Film, w którym reżyser gra samego siebie. Gra młodego twórcę pragnącego nakręcić po latach kolejny film z udziałem przyjaciół. Ma plan, ma pomysł na scenariusz, jednakże jakoś trudno mu namówić przyjaciół z pierwszego "Kalejdoskopu", do wzięcia udziału w filmie. Wiadomo dorośliśmy, życie przyniosło nowe obowiązki, a może już nie czujemy tamtego porywu? Film jest bardzo refleksyjny, Marcin Krajnik lubi przystanąć i wręcz narzucić widzowi tą refleksję nad życiem, której nie zawsze pragniemy. Zdradzę Wam, że czuję wielkie zadowolenie, bo reżyser wraz z jednym ze swoich kolegów pojawiających się w filmie, to moi rówieśnicy (ta sama podstawówka, a nawet ten sam blok na osiedlu) ... ach to dzieciństwo ;)
Więcej o tym filmie na tej stronie.

1 komentarz:

  1. Smutne to jest, że nasze własne dobre filmy chowamy po festiwalach, a do kin wpuszcza się znowu gniota. Potem w recenzji tego gniota czytamy, że "Polacy to nic nie potrafią".
    Palce mnie czasem świerzbią, żeby wszystko i wszędzie zmienić :)

    Zachęcona opisem, rozpoczynam poszukiwania Marty, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.