"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

czwartek, 26 marca 2009

„Paris London Dachau" - Agnieszka Drotkiewicz


„Paris London Dachau" Agnieszki Drotkiewicz to kolejna książka, którą wzięłam z bibliotecznej półki z pewną dozą niepewności. Zakładałam, że przeczytam raczej lekką prozę naśladującą styl Doroty Masłowskiej, którą osobiście lubię, i wcale się nie rozczarowałam. Doszłam nawet do wniosku, że to, co zrobiła Agnieszka Drotkiewicz, to kiepska kopia, nieudolna kalka. Zamiast wypracować sobie swój własny styl, pokusiła się o powielanie odważnego i nowatorskiego na ówczas – 2004 rok – stylu Masłowskiej.

Fatalnie jej to wyszło. To moje subiektywne zdanie. Fatalnie, bo „Paris London Dachau" to bełkot przeżywającej miłosne rozterki młodej Warszawianki, która na przemian stwierdza, że cierpi i tęskni, ale ma siły i chęci i korzysta z życia młodej warszawki, lansując się na potęgę w najmodniejszych ciuchach, w najmodniejszych lokalach, z fajnymi przyjaciółmi.

„Paris London Dachau" to przerost formy nad treścią. W każdym zdaniu, bez wyjątku. Drotkiewicz stworzyła śmietnik językowy, do którego nawrzucała mnóstwa cytatów, mnóstwa zdań po angielsku, francusku, rosyjsku. Mowę potoczną wymieszała z hasłami reklamowymi i tekstami piosenek. Narratorka, bohaterka, a pewnie i sama autorka mówi o sobie jasno: „Jestem ubrana w cytaty”. A zatem mam rozumieć, że nie ma własnej osobowości? Że nie ma swojego zdania? Że musi się posiłkować darami popkultury i słowami swoich literacko-muzycznych autorytetów?
„Błagam, lans to podstawa” – jakby odpowiadała na moje wątpliwości sama autorka.

Jako, że książka jest urozmaicona kolażami samej autorki, nie mogę sobie odpuścić i stwierdzić, że tak samo, jak styl książki jest zamotany, tak samo jej „prace plastyczne” są zastanawiające (cudzysłów potrzebny, bo użycie słowa: „plastyczne” może przez niektórych zostać odebrane, jako profanacja sztuki).

Dziwna to książka, przypomina mi rodzaj notatnika, pamiętnika, brudnopisu, w którym młoda kobieta notuje swoje myśli. Strumień świadomości to jednak nie jest. To przechowalnia najcenniejszych dla autorki zdań, cytatów i złotych myśli, którą wykorzystała po to, by opowiedzieć banalną historyjkę o rozchwianej emocjonalnie młodej studentce. Ja rozumiem, to lans. Więc nie będę pytać, po co Agnieszka Drtokiewicz to zrobiła.

Z ciekawości przeczytam następną książkę Agnieszki Drotkiewicz pt. „Dla mnie to samo”. Kupiłam ją w salonie Kolportera w cenie 7 zł. A podobno jest lepsza i dojrzalsza.
Czasem lubię się dręczyć/czytać młodą, gniewną i nastroszoną, polską prozę. W przeciwieństwie do wzniosłej, patetycznej i egzaltowanej młodej i nie tylko młodej polskiej prozy, która powoduje zawrót mojej głowy i niekontrolowane odruchy ... . To taki rodzaj literackiego sadomasochizmu.

7 komentarzy:

  1. Teraz będę miała dylemat. Bo skoro Masłowskiej nie lubię, to Drotkiewicz też powinna mi się nie podobać. Z drugiej strony Ty Masłowską lubisz, a Drotkiewicz Ci się nie podobała:)
    Pogubiłam się zatem.

    Chyba po prostu zaryzykuję.
    No risk, no fun - jak to mówią.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic Masłowskiej (za to na żywo zrobiła na mnie interesujące wrażenie), więc tym bardziej o Drotkiewicz nie mogę się wypowiadać. Ale okładka tej książki wyjątkowo odstraszająca jest, chyba nie odważyłabym się jej wziąć do rąk ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje za recenzje :) Nie znalam autorki i nie zdawalam sobie sprawy, ze sa juz nasladowczynie Maslowskiej. Czy tresc ksiazki ma cokolwiek wspolnego z miastami w tytule?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Maga-mara, jeśli chodzi o miasta w tytule, to zapewne ma to związek ze stylem życia (lans, moda) i słowami bohaterki:
    "porzucenie jak obóz koncentracyjny". Choć nie wiem, czy dobrze to rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Takiemu cytatowemu mixowi mówię stanowcze nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki Matyldo. Ja chyba tez nie rozumiem i chyba dam sobie z ta ksiazka spokoj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez uwazam, ze to dosc slaba - jak na debiut - ksiazka. Ale utkwilo mi z niej w glowie jedno ciekawe oskreslenie: 'jestem emocjonalna bulimiczka':) Uzywam go czasem;)
    Pozdrawiam,
    Agness

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.