"Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie inne nałogi lub czasami zamiast nich intensywniej pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią."

"Malina" Ingeborg Bachmann

poniedziałek, 23 marca 2009

"Tartak" - Daniel Odija


Była sobie Maria i był sobie Józef. I na początku Józef bardzo kochał Marię, mógł dla niej zrobić wszystko. Urodził im się Krzyś. Józef hodował lisy, na futra, bo była taka moda. Potem zbudował tartak, na kredyt, ale co tam. Żył jak król, zbudował dwupiętrowy dom, jeździł mercedesem. Znienawidził Marię, za to, że była prostą kobietą, za to, że nie dała mu więcej dzieci, bił ją i poniżał. Miał mnóstwo kochanek, nie potrzebował uczucia, chciał się tylko odprężyć, bo życie zaczęło go stresować. Krzyś wyrósł na Krzysztofa, odsunął się od rodziców, uciekał od nich.
Obok nich żyli inni mieszkańcy małej, biednej wioski, gdzie stały dwa bloki popegeerowskie, gdzie chłopi spędzali wolny czas w „Zagrodzie” pijąc i podziwiając wdzięki pani Marioli. We wiosce większość chłopów piła, bo nie było pracy, bo nic innego nie mieli do roboty. Alek, Sękowiak, Michał, Tosiek, Staszek, Marian Zygmunt, Marta, stary dziad z bielmem na oczach i wszechobecna bieda i pustka. Wioska ludzi skazanych na niebyt, na nieszczęście, na śmierć już za życia.

Daniel Odija w „Tartaku” stworzył bardzo smutny świat, kawałek naszej polskiej prowincji, z okresu, kiedy do władzy dochodził np. pan Lepper. Stworzył bardzo sugestywny obraz smutku i rozpaczy, ludzi, którzy zgubili sens życia, albo nigdy go nie poznali. Ludzi, którzy obeszli się smakiem miłości. Ludzi, którzy pomimo swojego prostego pochodzenia, szaleństwa lub choroby, dobrze wiedzieli i czuli, że coś ich w życiu omija.

„Tartak” to bardzo ciepła opowieść, mimo, że bardzo smutna. O pewnym świecie, który miał swój czas i rozpadał się wraz z upadkiem swoich mieszkańców. Żal mi bohaterów Odiji, wiem, że jego fikcja literacka wcale nie odbiega daleko od rzeczywistości małych miasteczek i wiosek.

Proza Daniela Odiji jest jak gorzka herbata, która tylko służy zdrowiu. Ja ten smak lubię.

5 komentarzy:

  1. Ja też bardzo lubię takie smaki:)
    W dodatku historia osadzona we współczesności..
    Dla mnie bajka.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko, jaka recenzja, aż mi skóra ścierpła (to tak pozytywnie akurat)...Ja chyba nie w nastroju na tego typu smaki ostatnio...z pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie czytałam niczego Odiji i rozpaliłaś moją ciekawość

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja nie wciągnęłam się w tę książkę i oddałam do biblioteki po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Zupełnie nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam prozę Odiji - za obnażanie rzeczywistości kolorowych obrazków i ukazywanie tej strony życia, o której wolelibyśmy zapomnieć. Swego czasu na swoim blogu napisałam recenzję powieści "Ulica" - zapraszam:) A dziś przymierzam się do "Szklanej huty".

    http://evelka-d.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

W związku z olbrzymią ilością spamu komentowanie jest możliwe tylko dla osób posiadających konto Google.